Czy zdarza wam się sytuacja, że nie możecie zapamiętać pewnych słówek, mimo że dość często się z nimi spotykacie i już nie raz próbowaliście się ich nauczyć? Jednocześnie, na przekór logice, od razu udaje wam się opanować trudniejsze, mniej popularne czy dziwne słownictwo. Zajmijmy się zatem tymi kłopotliwymi słówkami, są jakieś podejrzane, więc wciągnijmy je do naszej kartoteki.
Artykuł jest częścią serii prezentującej narzędzia w nauce języków obcych. W cyklu omawiam również:
Niezbędnik w nauce języka angielskiego
Grafika i mapy pamięciowe w nauce języków
Fiszki – proste i skuteczne narzędzie w nauce języków
Problematyczne wyrazy
Pewnego dnia postanowiłam dokładnie przejrzeć swoje notatki w zeszycie, w którym robiłam zapiski na lekcji języka. Zeszyt był dość gruby i w większości już wypełniony słówkami, zwrotami, pracami domowymi, gramatyką. Przeglądałam go naprawdę starannie, kartka po kartce, wpis po wpisie. Wkrótce zorientowałam się, że pewne słówka pojawiają się na jego stronach więcej, niż raz. Wzięłam więc w rękę mazak fluorescencyjny i postanowiłam wszystkie takie przypadki zaznaczyć. Kiedy potem podliczyłam ile razy wpisałam to samo słówko, statystyka nieco mnie przygnębiła. Rekordzista zagościł na stronach brulionu 9 razy! To znaczy, że przepuściłam 9 okazji, aby się go nauczyć.
Każdy, kto uczy się języków ma takie swoje typy. Niekiedy w ogóle nie możemy zapamiętać takiego słowa, innym razem mylimy wymowę, bywa też tak, że pokręcimy go z przeciwieństwem, albo z wyrazem, który brzmi podobnie. Czasem dramatycznie oznajmiamy: „Ja nigdy tego nie zapamiętam!”.
Tym czasem istnieją różne sposoby, aby uporać się z takim problemem.
Dzisiaj proponuję założenie kartoteki słów, w której każdy trudny i podejrzany przypadek będzie miał swoją kartę. Brzmi groźnie i skomplikowanie, ale wcale takie nie jest.
Czym jest kartoteka słów?
Przyznam szczerze, że określenie „kartoteka słów” wymyśliłam dosłownie przed chwilą na potrzeby tego artykułu. Chociaż zgłaszam prawo do nazwy, jako jej autorka, sama technika nie jest moim pomysłem. Jest ona promowana w wielu podręcznikach do nauki języków a także przez licznych nauczycieli. Chodzi o to, aby dla każdego słówka stworzyć swoistą kartę zawierającą możliwie dużo informacji na jego temat. Jeśli chcecie możecie zaprowadzić prawdziwą kartotekę z alfabetycznie ułożonymi teczkami, albo po prostu przeznaczyć na ten cel zwykły zeszyt lub też osobną talię w programie Anki, czy innej aplikacji wspomagającej naukę słówek.
Co umieszczamy na pojedynczej karcie słówka?
Najważniejsze rzeczy, to oczywiście samo słówko i jego tłumaczenie. Większość z was tylko te informacje zapisuje w swoich notatnikach czy aplikacjach. Jak widać, to za mało, żeby zapamiętać. Jeśli uczycie się angielskiego, lub innego języka, w którym nie ma jednoznacznych reguł wymowy, to koniecznie trzeba wpisać wymowę. Nie bójcie się przy tym używać znaków fonetycznych. Znajdziecie je w każdym dobrym słowniku.
W elektronicznych aplikacjach typu fiszki, można podczepić pliki dźwiękowe z wymową. Na przykład w aplikacji Quizzlet pliki dźwiękowe podczepiają się automatycznie, ale mi osobiście nie podoba się to rozwiązanie, bo po pierwsze wymowa jest amerykańska a ja wolę brytyjską, a po drugie dłuższe wyrażenia odczytywane przez automat brzmią strasznie nienaturalnie, nie ma prawidłowego akcentu w wyrazach złożonych, a zdania nie mają intonacji. Czasami jednak lepiej usłyszeć nawet taką „rąbankę”, niż zachodzić w głowę, jak coś wymówić.
Drugą ważną rzeczą na naszej karcie będą informacje gramatyczne. Czy jest to czasownik, rzeczownik, czy przymiotnik, ma formy regularne, czy nieregularne, a jeśli nieregularne, to jakie. Warto użyć kolorów i oznaczać różne części zdania odmiennymi barwami. Można też dodawać symbole, do tych wyrazów, które są wyjątkowe, na przykład rzeczowniki niepoliczalne, albo takie, które mają nietypową liczbę mnogą.
Nie może też zabraknąć przykładów użycia wyrazu w zdaniu. Według większości opracowań dotyczących zapamiętywania, najlepsze są samodzielnie wymyślone przykłady. Nie chodzi jednak o abstrakcyjne zdania w typie: „Angela nosi czerwone szpilki”. Nie znam żadnej Angeli, tylko tak sobie wymyśliłam i dlatego taki przykład nie zostanie mi w pamięci. Zdanie ilustrujące użycie wyrazu powinno być jakoś ze mną związane np.: „Moim zdaniem szpilki to tortura dla nóg” 😛
Jeśli nie jesteście dobrzy w wymyślaniu przykładów, możecie wykorzystać materiały, w których pojawiło się nieznane słówko. Po prostu przepiszcie zdanie lub jego fragment czy kawałek dialogu. Mi osobiście bardziej odpowiada to rozwiązanie, bo dobrze pamiętam kontekst, w którym wystąpił nowy zwrot.
Do naszej karty można dodać też synonimy i przeciwieństwa. Dopóki właściwe słówko się nie utrwali, będziemy mogli się nimi ratować.
Rzeczy, które mogą pomóc zapamiętać słowa
Wiele słów ma wspólny trzon, wywodzą się z tej samej rodziny i są różnymi częściami mowy np.: employ, empolyer, employee, employment, unemployment. Często jeden z „członków” takiej rodziny ułatwi nam zapamiętanie pozostałych. Możemy wpisywać je w tabelki w odpowiednich kolumnach: rzeczownik, czasownik, przymiotnik, przysłówek itd. lub w diagramach, promieniście rozchodzących się od słowa-trzonu.
Są też wyrazy, które składają się z dwóch innych słów np.: sunset, heart-throbe, washing machine. Możemy ułatwić sobie ich zapamiętanie rozkładając je na elementy pierwsze i na przykład dodać zabawne bezpośrednie tłumaczenie:
Washing machine – piorąca maszyna (pralka)
Nie mylić z dish washer – naczyniowy zmywacz (zmywarka)
Techniki mnemoniczne
Na naprawdę uporczywie opierające się naszej pamięci słówka mamy techniki mnemoniczne. Co to takiego? W Internecie możecie znaleźć dokładne wyjaśnienia oraz liczne przykłady tej pomagającej w nauce techniki. Mówiąc krótko tworzymy pewne skojarzenia ze słowem, które chcemy zapamiętać. Ważne, aby te skojarzenia nie były zbyt banalne, bo takie szybko wylatują nam z głowy. Nasz mózg dłużej pamięta rzeczy, które go zaskakują, więc czym bardziej szalone skojarzenie, tym lepiej.
Można wymyślać wierszyki ze słowem, które chcemy zapamiętać, albo zdania składające się z wyrazów, których pierwsze litery złożą się na nasz wyraz. Ja lubię historyjki.
Jedna z osób, które uczę miała problem z zapamiętaniem słowa wardrobe – szafa. Stwierdziła, że to słowo z niczym jej się nie kojarzy i choć szybko przyswoiła inne meble w domu, wiedziała jedynie, że wciąż nie pamięta, jak jest szafa. Kiedy zapytałam ją o jakiekolwiek, nawet głupie, skojarzenie powiedziała, że druga część wyrazu przypomina jej polskie słowo „drób”. Wymyśliłam więc historyjkę o wścibskiej koleżance, która, podczas gdy my szykujemy herbatę, przegląda nam kąty. Otwiera szafę a stamtąd wylatuje na nią drób rozmaitej maści: kaczki, kurczaki, indyki, gęsi… „Łooo, drób!” – Dziwi się koleżanka.
Miałam pewne wątpliwości, co do prawidłowej wymowy właściwego wyrazu, bo jednak „drobe” i „drób” brzmią inaczej. Jednak wyczytałam w pewnym poważnym piśmie, że brzmienie wyrazu, który wykorzystamy w skojarzeniach nie ma dużego znaczenia, ponieważ daje on jedynie impuls do wywołania słówka z pamięci, a kiedy ono już się nam objawi, przypomnimy sobie też poprawną wymowę.
W technice tej ważne jest jednak, aby ubrać skojarzenie w historię, w której wystąpi znaczenie wyrazu. W przypadku mojej historyjki, drób wyleciał z szafy, a takie znaczenie ma wyraz, który chcemy zapamiętać.
Dawno temu na koncercie ulubionego zespołu, na który z koleżanką pojechałyśmy do UK, spotkałyśmy dwie Japonki. Ja wtedy jeszcze nie uczyłam się japońskiego ani nic nie umiałam w tym języku powiedzieć, ale ponieważ spędzałyśmy wspólnie czas, to pytałyśmy się „a jak powiedzieć to”, „a jak powiedzieć tamto”. Koleżanka chciała wiedzieć, jak jest „dziękuję” po japońsku a słysząc „arigatou” stwierdziła, że na pewno zapamięta, bo skojarzy z wyrazem „aligator”. Niestety najadła się trochę wstydu, bo chcąc pięknie podziękować Japonkom, za wspólnie spędzony czas uraczyła ich słowem „oranguto”. Pomyliły jej się zwierzaki 😀 Nie doszło by do tego, gdyby ułożyła historię o tym jak wylewnie dziękuje aligatorowi za to, że nie pożarł jej przy próbie przepłynięcia Nilu.
Takie historyjki możemy krótko spisać na naszych kartach wyrazów.
Poświęcisz trochę czasu na wejściu, zaoszczędzisz czas na wyjściu
Patrząc na to, co powinno znaleźć się na karcie wyrazu, dojdziecie do wniosku, że jej przygotowanie zajmie sporo czasu. To prawda. Jestem jednak przekonana, że po stworzeniu kilku takich kart, już będziecie lepiej pamiętać część słów. Po pierwszej powtórce – dokładnym przejrzeniu wybranych kart, zapamiętacie większość wyrazów. To znaczy, że napracujecie się trochę na początku, ale za to zaoszczędzicie czas na nieskończone powtórki i wypisywanie tych samych słówek po kilka razy w zeszycie.
Podsumowanie
Najczęściej stosowany przez nas sposób notowania słówek – słówko + tłumaczenie, jest prosty i szybki, ale wymaga wiele czasu na powtórki a w pewnych przypadkach w ogóle nie działa.
Aby lepiej zapamiętać słowo czy wyrażenie dobrze jest dużo o nim wiedzieć, bo im więcej mamy informacji, tym więcej mamy punktów zaczepienia z naszym zwrotem, a tym samym więcej szans, aby go zapamiętać i to na długo.
Nie przepisujmy jednak słownika. Wypiszmy tylko te informacje, tylko to znaczenie, jakie potrzebne jest nam w tej chwili. Zobaczcie przykład słówka „perform” w kontekście angielskiego języka biznesowego na poziomie średniozaawansowanym niższym:
peform – plik pdf.
Kartoteki słów i techniki mnemoniczne to jedne z wielu metod ułatwiających naukę języków. W kolejnych artykułach opowiem o innych technikach oraz narzędziach, które można wykorzystać.
Ciekawa jestem, jak wy notujecie słówka. Czy używacie klasycznych notatników, czy programów typu elektroniczne fiszki? A może jeszcze czegoś innego? Czy stosujecie któreś ze wspomnianych przeze mnie rozwiązań? Napiszcie w komentarzu.
Chciałabym zobaczyć tę technikę… choćby na zdjęciach, bo brzmi ciekawie 😉
Z „kartotekami słów” zdecydowanie za dużo zachodu jak dla mnie… Ale skojarzenia zawsze mile widziane 🙂
W tym właśnie sęk, że wszystko chcemy robić szybko, jeszcze szybciej i prościej, a potem całymi latami mielimy te same rzeczy.
Taka metoda kojarzy mi się z fiszkami, a te z kolei na mnie nie działają, wręcz przeciwnie.
Ja swego czasu robiłam węża skojarzeniowego. I to nie byle jakiego, bo trójjęzycznego – angielsko-niemiecko-hiszpańskiego 🙂
Ja też mam problem z fiszkami, chociaż rezultaty wielu badań pokazują, że są one bardzo efektywne. U mnie niestety efektywne były na krótką metę – testy zaliczałam na 100%. Po pewnym czasie zorientowałam się, że w programie do fiszek mam kilka tysięcy słów i zwrotów a w głowie jedynie pewien procent tego zasobu. Dodam, że naprawdę uczyłam się systematyczne i to z Anki, opartym na powtórkach odroczonych w czasie. Niestety na moich kartach było tylko słówko – tłumaczenie a to za mało żeby na dłużej zagościło w pamięci.
Dużo w tym racji, moim zdaniem każdy powinien przetestować na sobie kilka sposobów i dobrać ten najlepszy. Bardzo mi się podoba Twoja metoda, na pewno przyjrzę się jej bliżej 🙂
’Kartotekę słów’ stosuję, ale w trochę bardziej okrojonej formie. Na początku uczę się znaczenia lub znaczeń danego słówka. Następnie używam go w kontekście tworząc przykładowe zdania. Jeżeli dane słowo łączy się z innymi tworząc ciekawe kolokacje, to również je wypisuję. Na koniec staram się znaleźć synonimy do danego słówka.
Z kolei techniki mnemoniczne u mnie się nie sprawdzają. Po prostu mam problem z wymyślaniem skojarzeń i historyjek. Najczęściej zajmowało mi to dużo czasu, a efektu nie było 🙂
Tak, jak pisałam, nie każdemu pasuje dana technika nauki, ale warto wypróbować różne sposoby, żeby znaleźć ten najlepszy dla siebie.
Tak, to prawda. Wszystko zależy od danej osoby i jej preferencji, dlatego warto próbować różnych metod.
Od jakiegoś czasu uczę się angielskiego METODĄ WAŁKOWANIA. Dzięki takiej praktycznej nauce słówek robię coraz większe postępy i zauważam u siebie przede wszystkim większą chęć do nauki. Wiadomo jak efekty się pojawiają to i nasze zaangażowanie rośnie 🙂