Czekoladowa mysz w czekoladowym barze, krasnoludki na Mazurach i pokoje wypoczynkowe w każdej firmie. Nie, to nie wizje po silnych środkach halucynogennych. Takie rzeczy można czasem usłyszeć na lekcjach angielskiego. Zobacz sam te zabawne, dziwne i ciekawe błędy, które przy okazji mogą cię czegoś nauczyć.
To już drugi wpis na moim blogu prezentujący śmieszne błędy na lekcjach angielskiego. Jak pisałam poprzednio w artykule Humor z zeszytów, a raczej z lekcji angielskiego, błędy są naturalnym i nieodzownym elementem nauki. Nie śmieję się więc z tego, że uczniowie popełniają błędy, ale z samego błędu. Po prostu czasem przypadkiem wychodzą komiczne rzeczy.
Czy to odpowiednie słowo?
Czy zdarza ci się czasem pomylić słówka? Mi tak i pisałam o tym poprzednio. Moim uczniom też się to często zdarza.
Uczeń opowiada mi o pewnej niezbyt zdrowo odżywiającej się pani:
She has not healthy diet because she eats a lot of soaps
Faktycznie zjadanie dużej ilości mydła (soap) na zdrowie raczej nie wyjdzie. Podejrzewam, że uczniowi chodziło o zupy (soup), ale pewna nie jestem, może niektórzy próbują się odchudzać mydłem.
Lekcja dotyczy zamawiania w restauracji. Uczennica stwierdza
I’ll have a chocolate mouse
Czekoladowa mysz? A to ciekawe! Gdzie takie podają? Okazuje się, że chodziło o chocolate mousse – mus czekoladowy.
Innym razem uczeń stwierdza, że tego dnia niezbyt dobrze się czuje i dodaje:
I have a rainy nose
Nigdy nie słyszałam o schorzeniu o nazwie deszczowy nos. Domyślam się jednak, że uczniowi chodziło o runny nose – katar, leci z nosa.
Często uczniowie orientują się, że poplątali słówka i potrafią się poprawić. Rozbawiła mnie jedna z takich poprawek. Uczeń opowiadał mi o jakiejś funkcji w swoim samochodzie:
…when I do this the wheel shoots… nie zaraz… shakes, ale blisko było!
Shoot – strzelać i shake – trząść się, to blisko? Może trochę „z wyglądu” i w wymowie. 😉
Na koniec słownych pomyłek zostawiam błąd, który może wywołać zarówno śmiech, jak i konsternację. Uczeń opowiadał mi o jakimś niemiłym zdarzeniu ale chciał wyjaśnić, że miał wielkiego farta, w sensie dużo szczęścia i powiedział:
I had a lot of farts
Problem w tym, że “fart” po angielsku to pierdnięcie.
Co te słówka właściwie znaczą
Czasami uczniowie nie do końca rozumieją znaczenie słówek, więc dopytują:
Chocolate bars? To oni mają bary z czekoladą?
O barach z czekoladą nie słyszałam, co najwyżej o pijalni czekolady. Wyjaśniam: chocolate bar to tabliczka czekolady albo batonik czekoladowy.
Z reguły nie chcę od razu podawać znaczenia i jeśli jest taka możliwość staram się naprowadzać uczniów na słówka, które już znają i mogą z nimi coś skojarzyć. Nie zawsze to wychodzi.
Uczeń: Co to jest basket?
Ja: A zna pan taką grę basket-ball?
Uczeń: Tak.
Ja: Do tej gry potrzebujemy basket i ball. Co to jest ball?
Uczeń: No piłka!
Ja: No to co to może być basket?
Uczeń: Kij!
Pudło. Nie chodziło mi o baseball. Ale było blisko, jakby powiedział inny uczeń. 😛
Coś mi to mówi ale…
A czy czasem wydaje ci się, że znasz znaczenie słówka a potem okazuje się, że zupełnie nie o to chodziło? To częsta przyczyna różnych słownych wpadek.
Uczennica ma za zadanie przywitać nowego pracownika w firmie i oprowadzić go po biurze opowiadając co gdzie jest. Na liście ma rzeczy, o których powinna poinformować. Wszystko idzie dobrze aż dochodzimy do pewnego, ciekawego pomieszczenia:
We have a very nice restroom where people can rest.
Cóż, niektórzy faktycznie w tym miejscu wypoczywają, czytają a nawet załatwiają interesy. Jednak restroom to nie pokój wypoczynkowy a elegancka nazwa toalety. Zmyliło złożenie dwóch znanych wyrazów oraz fakt, że w wielu firmach faktycznie są pokoje do relaksacji. Różnie się je nazywa np. wellness room, recharge room, chill out zone itd.
Uczniowie mają też problemy z właściwym zrozumieniem struktur. Rozmawiamy o wakacjach. Uczeń ma wypisanych kilka haseł zawierających struktury, które powtarzamy. Używając jednej z nich mówi:
This year my holiday destination is likely to be Italy. I like it very much.
Forma prawidłowa ale chyba pojawił się problem ze znaczeniem. Likely nie znaczy ulubiony a prawdopodobny, potencjalny.
Co można zrozumieć z nagrania
Ci native speakerzy tak szybko mówią i bełkoczą, że nic z tego nie rozumiem. Znasz to? Zdarza się też usłyszeć coś zupełnie innego, niż jest w rzeczywistości.
Na lekcji ćwiczymy rozumienie ze słuchu. Odtwarzam nagranie, na którym native speaker mówi w naturalny, dość szybki sposób. Uczeń ma zapisać to, co usłyszy. Oto co z tego wyszło:
They work in a camp.
Oni pracują w obozie. Mroczna wizja. Na nagraniu jest: They work in accounts.
He works in chains.
On pracuje w łańcuchach. Coraz gorzej, najpierw obóz, teraz ktoś zakuty w łańcuchy. W rzeczywistości było: He works in retail.
I’m in an Ementaler industry.
Ementaler to rodzaj sera, ale nie słyszałam, żeby cała gałąź przemysłu się tak nazywała. A tym czasem na nagraniu słychać I’m in an entertainment industry.
Skąd takie różnice? To prawda, że w naturalnej mowie wyrazy się sklejają a słabe dźwięki utrudniają wyłapanie wszystkich słówek. Jednak w tym wypadku winę ponosi sam uczeń. Z każdego zdania połowę zrozumiał dobrze. Przekręcił „work in accounts”, „work in retail” oraz „in an entertainment industry”. Tych zwrotów uczyliśmy się na poprzedniej lekcji, ale uczeń ich nie powtórzył, więc kiedy słyszał nagranie, nadal były dla niego nowością i ich nie zrozumiał.
Co wychodzi w poplątanej gramatyki
Błąd gramatyczny też może być zabawny. Uczeń powiedział kiedyś:
There were little people in Mazury last weekend.
Little people czyli ludziki, albo krasnoludki. Ciekawe. Problem tkwi w rzeczownikach policzalnych i niepoliczalnych oraz kwantyfikatorach takich jak much, many, few, little, a few, a little itd.
Innym razem uczennica stwierdza:
The cookies ate the children.
Kto kogo zjadł? Wychodzi, że jakieś żarłoczne ciastka rodem z horroru zjadły dzieci. Wystarczy użyć strony biernej i wszystko będzie ok.
Nauka angielskiego z humorem – zabawne sytuacje
Komizm wynika nie tylko z błędów językowych. Czasem po prostu coś zabrzmi absurdalnie jak to pytanie ucznia:
When was your last Christmas?
Innym razem rozbawiło mnie, jak uczeń wybrnął z pytania, które miało sprawdzić, czy pamięta jaka forma czasownika powinna być po czasownikach wyrażających preferencje np. like – lubić
Ja: What do you like doing at the weekend?
Uczeń: At the weekend I like doing… nothing.
Słowo w słowo tłumaczone na angielski
Na koniec zostawiam kilka przykładów tłumaczenia słowo w słowo z polskiego na angielski
The same met me – to samo mnie spotkało
The phone called her – Zadzwonił do niej telefon
I drive a small company – Prowadzę małą firmę
I had a heavy day – Miałem ciężki dzień
A czy ty wiesz, jak poprawnie po angielsku powinny brzmieć te wyrażenia? Napisz w komentarzu. Możesz też podzielić się swoimi wpadkami językowymi.
Udostępnij ten artykuł, jeśli uważasz, że może komuś poprawić humor. Po prostu wybierz którąś z ikon poniżej.
Dzień dobry,
chciałabym zapytać, czy mogłaby Pani napisać artykuł, jak pracuje Pani z uczniami dorosłymi, bardzo dorosłymi, początkującymi, na poziomie A1 i A2.
Co mam na myśli: np. czy pracuje Pani w oparciu o jakiś podręcznik, czy kserówki z różnych książek, bądż Pani autorskie lekcje, których nigdzie indziej nie można znależć. Czy gramatyka poruszana jest przy okazji, przy występujących brakach czy też jest to element, który systematycznie jest wprowadzany na lekcjach lub co kilka lekcji. Co ze słuchaniem, czy od razu Pani próbuje oswoić ucznia, czy dopiero po jakimś czasie, gdy zdobędzie trochę wiedzy. To samo ptanie odnośnie wypowiedzi ustnych, przy ograniczonym słownictwie i odwadze.
Jak Pani to zcala w jeden program?
Jeśli nie jest to czymś, o czym nie chciałaby Pani mówić, to bardzo proszę o jakiś artykuł na ten temat.
Dziękuję.
Ach, zapytam jeszcze.
Jeśli uczeń nie ma żadnych konkretnych wymagań, chce jedynie przerobić cały materiał z poziomu A1 i potem A2, to czy Pani ma jakiś swój program, którym prowadzi ucznia, aby posiadł wiedzę na tych poziomach? Program, który według Pani uczeń powinien zrealizować, aby można było powiedzieć, że przerobił jeden poziom i może przejść na następny, a potem po A2 na B1.
Dziękuję.
Jeśli chodzi o moje podejście do nauczania, materiały i metody to piszę o tym w części o mnie oraz ucz się ze mną – lekcje angielskiego. Pracując z osobami na niższych poziomach w większym stopniu opieram się na materiałach z podręczników. Już od poziomu zero (A0 – całkowity początkujący), słuchamy nagrań, oglądamy wideo, mówimy. Oczywiście materiały są dostosowane do poziomu ucznia, tak aby motywować a nie zniechęcać. Korzystam też z własnych materiałów oraz im wyżej idziemy, tym więcej używam materiałów autentycznych.
To, co uczeń powinien umieć na danym poziomie jest dokładnie opisane w dokumentach dotyczących Europejskiego Systemu Opisu Kształcenia Językowego Rady Europy. Zwłaszcza pomocny jest jeden dokument z dokładnymi stwierdzeniami, co osoba na danym poziomie potrafi zrobić tzw. „Can do statements”. Z doświadczenia wiem też jaki zakres leksykalny i gramatyczny jest na danym poziomie.
Dodatkowo, ponieważ prowadzę lekcje indywidualne, co jakiś czas weryfikuję, czy uczeń na pewno opanował materiał a nie tylko go „przerobił”. Jeśli występują problemy, wracam do danych zagadnień od innej strony. Mam nadzieję, że odpowiedziałam na pytania.
Jak zawsze, konkretnie i na temat.
Dziękuję bardzo.