Czy używasz translatora Google? Jeśli tak, to z pewnością często czujesz, że przetłumaczony tekst nie oddaje dokładnie treści oryginału, jest koślawy stylistycznie albo w ogóle nie ma sensu? Ja poznaję, że moi uczniowie napisali coś z pomocą translatora po wyrazach użytych nie w tym znaczeniu. Jednak ten artykuł nie jest krytyką tłumacza Google tylko zbiorem porad, w jakich sytuacjach używać aplikacji, w jakich nie używać i jak można ją wykorzystać w nauce języków.
Po pierwsze, postawmy sprawę jasno, elektroniczny tłumacz jest jednym z wielu narzędzi Google ułatwiającym komunikację. Nie jest to program przeznaczony do profesjonalnego tłumaczenia tekstów ani słownik języków obcych.
Jego najważniejsze zalety to:
- działa szybko
- tłumaczy nie tylko wyrazy, ale całe zdania i teksty.
- szybko się rozwija ulepszając jakość tłumaczenia i rozrasta o nowe funkcje
Do podstawowych wad należą:
- błędy w tłumaczeniu np.: znaczenia wyrazów nie pasujące do kontekstu, zły styl, nieprawidłowe przypadki gramatyczne
- problemy z tłumaczeniem bardziej złożonych składni gramatycznych – otrzymany tekst nie ma sensu
- bardzo słaba jakość tłumaczenia mniej popularnych par językowych (np. polski – japoński)
Jednak Google cały czas pracuje nad swoim tłumaczem i rzeczywiście od momentu jego wprowadzenia na rynek jakość działania uległa diametralnej poprawie. Aplikacja ma też coraz więcej możliwości jak chociażby tłumaczenie mowy.
Kiedy używać tłumacza Google
Odpowiedź jest prosta – w sytuacjach, w których jakość tłumaczenia nie ma wielkiego znaczenia. Program sprawdzi się, gdy będziesz potrzebował coś zrozumieć z tekstu w języku, którego nie znasz, na stronie internetowej, czy na opakowaniu produktu albo, kiedy będziesz ucinać pogawędkę z ludźmi z różnych krajów. Może też stanowić swoisty pakiet ratunkowy za granicą.
Do czego nie używać tłumacza Google
Dużo osób tak robi, ale ty staraj się nie stosować translatora Google w pracy, do tłumaczenia dokumentów czy korespondencji. Ryzyko stworzenia treści znacznie odbiegającej od tego, co faktycznie chcesz przekazać, jest bardzo wysokie. Narażasz się na ośmieszenie, nieporozumienia, spory a nawet koszty.
Pamiętaj też, że każdemu zdarza się czasem napisać koślawe albo zagmatwane zdanie w ojczystym języku. Pomagając swoim uczniom w tłumaczeniu CV i listu motywacyjnego niejednokrotnie musiałam dopytywać się, co autor miał na myśli, bo ciężko było zgadnąć. Google nie analizuje takich rzeczy, tłumaczy jak leci. Strach pomyśleć, co może z tego wyjść.
Na dzisiaj tłumacz Google nie rozpoznaje kontekstu wypowiedzi i nie wiąże ze sobą zdań w tekście. Inaczej mówiąc, nie rozumie, co tłumaczy. Dlatego stosuje złe konstrukcje gramatyczne. Na przykład w tłumaczeniu CV, zwyczajowo wymieniamy firmy, w których pracowaliśmy, wraz z okresem, w którym tam pracowaliśmy i wypisujemy w punktach obowiązki. Po angielsku powinny być one w czasie Past Simple, ponieważ dotyczą zakończonej czynności w przeszłości. Tłumacz Google użył czasu Present Perfect, bo dla niego każdy punkt był osobnym zdaniem, oderwanym od reszty tekstu, bez osadzenia w czasie. Wyszło tak, jakby osoba nadal pełniła te wszystkie obowiązki.
Jak wykorzystać tłumacza Google w nauce języków obcych
Uczniowie korzystają z translatora przy pracach pisemnych, zarówno w tworzeniu pojedynczych zdań, jak też całych wypracowań. Zdecydowanie odradzam najprostszą metodę polegającą na „przepuszczeniu” tekstu przez tłumacza i wygładzeniu jego stylu. To strata czasu i energii, bo niczego się tym sposobem nie nauczysz.
Jednak tłumacz Google może ci pomóc w pisaniu, kiedy czujesz się zablokowany, motasz się w konstrukcjach i mylisz zwroty. Wpisując w aplikację różne warianty zdań i porównując je ze sobą, pobudzisz się do działania i ruszysz z miejsca. Nawet ze swoim niedoskonałym tłumaczeniem Google naprowadzi cię na odpowiednie wyrażenia, przypomni słówka i struktury, które wyleciały z głowy. Zawsze jednak weryfikuj rezultat googlowania ze słownikiem i własnymi materiałami.
Pułapka takich narzędzi, jak Google
Osoby często korzystające z translatora Google i podobnych narzędzi mogą wpaść w pułapkę uzależnienia się od ciągłego sprawdzania wszystkiego tym narzędziem. W rezultacie nie będą w stanie nic same napisać i nigdy nie przełamią bariery językowej w tym zakresie. Zawsze będą potrzebowały takiej podpory i zawsze będą czuły, że ich znajomość języka nie jest zbyt dobra.
Dlatego korzystaj z takich rozwiązań w ostateczności. Uwierz w swoje możliwości i twórz teksty samodzielnie. Nawet jeśli popełnisz błędy, szybciej zorientujesz się, co może być przyczyną nieporozumienia. Pamiętaj, że swoboda wypowiedzi w języku obcym to umiejętność oddania własnego stylu, poczucia humoru, aluzji, perswazji czy odpowiedniego zawoalowania pewnych treści. Translator przetłumaczy słowa ale nie odda charakteru, jaki chciałbyś nadać swojej wypowiedzi.
A czy tobie zdarza się korzystać z translatorów? Co o tym sądzisz? Podziel się w komentarzu.
Ten tłumacz od Google jest coraz lepszy, oni go stale poprawiają, korzysta podobno ze sztucznej inteligencji.
Tłumacz Google zawiera w sobie sporo błędów, dlatego lepiej sugerować się innymi aplikacjami do tłumaczeń bądź weryfikować wynik jeszcze raz samodzielnie. Zasób słówek w tłumaczu Google jest bardzo duży, jednak wiele zwrotów potocznych nie jest mu znanych, co może powodować zmianę znaczenia całego kontakstu.
Tak, to prawada. Tłumacz Google nie radzi sobie jeszcze z wyrazami złożonymi, mniej popularnymi określeniami (np. biznesowymi) czy własnie zwrotami potocznymi.