Nauka to nie chodzenie na zajęcia albo wkuwanie czegoś na pamięć. To skomplikowany proces, w wyniku którego zachodzi trwała zmiana w naszym życiu. Ten ważny i w sumie niełatwy etap w rozwoju wymaga odpowiednich cech charakteru. Jest kilka takich cech, które niezależnie od zmieniających się trendów, prowadzą do sukcesu. Co więcej, możemy je w sobie rozwinąć i wzmocnić. Zestawienie może cię zaskoczyć.
Ten artykuł to wynik przemyśleń, jakie naszły mnie w związku przejściem pewnego etapu w moim życiu. Pierwszego września 2019 roku minęło 25 lat odkąd pracuję zawodowo. Na początku na pełnym etacie, przez pierwsze 17 lat w korporacjach a przez ostatnie 8 lat prowadząc własną działalność. Zebrało się więc trochę doświadczeń i obserwacji.
Ale do rzeczy! Oto sześć cech, które niezależnie od zmieniającej się rzeczywistości, przyczyniają się do osiągnięcia celów w nauce, ale równie dobrze sprawdzą się w budowaniu kariery, sporcie czy realizacji każdego innego celu.
Cierpliwość
Obecnie mamy spory deficyt tej cechy. Żyjemy w strasznym pośpiechu i jesteśmy potwornie niecierpliwi. Nasze urządzenia muszą działać w mgnieniu oka, samochody pędzić, irytujemy się stojąc chwilę w kolejce do kasy, albo, kiedy odpowiedź na wysłaną wiadomość nie przychodzi natychmiast.
W pracy objawia się to tym, że oczekujemy już na starcie podwyżek i awansów albo, że nasza działalność wystrzeli jak rakieta i szturmem zdobędziemy rynek. Początkujący bloger po zamieszczeniu pięciu pierwszych wpisów irytuje się, że nie ma kilku tysięcy wejść na stronę i jeszcze nie biją się o niego reklamodawcy.
To samo z nauką. Szukamy szybkich rozwiązań, jakichś super metod lub aplikacji i w rezultacie nabieramy się na oferty obiecujące spektakularne efekty w krótkim czasie. Kończy się na „przerobieniu” materiałów z jakiegoś poziomu, może nawet i w miesiąc na intensywnym kursie, ale w głowie uczącego się niewiele z tego zostanie.
Potrzebujemy czasu, jeśli chcemy stworzyć jakąś trwałą wartość w naszym życiu. Cierpliwe i systematyczne dążenie do wyznaczonego celu przyniesie efekt. Nerwowe skakanie od jednej rzeczy do drugiej będzie stratą czasu i energii. To tak, jak kierowcy w korku. Jeden jedzie spokojnie a drugi przeskakuje z pasa na pas, zajeżdża komuś drogę, jedzie po pasie dla autobusów, boczną drogą naokoło, kombinuje, męczy się, irytuje i o ile nie zaliczy stłuczki, spotyka się z tym pierwszym kierowcą pod kolejnymi światłami.
Wytrwałość
Mówią nam, że trzeba wytrwale dążyć do celu, ale co to właściwie znaczy? Dla mnie wytrwałość to siła, która pcha nas naprzód mimo problemów i niepowodzeń. Niektóre popularnonaukowe książki (z naciskiem na słowo „popularno”) twierdzą, że wystarczy wierzyć w swoje wizje a życie potoczy się, jak tego chcemy. Tak nie jest.
Kiedy rzeczywistość odbiega od wymarzonego scenariusza, natrafiamy na problemy, ponosimy porażki, często niestety poddajemy się i zmieniamy pracę, zamykamy działalność, przestajemy się uczyć, zdrowo odżywiać albo ćwiczyć. Zdarza się, że winimy za to wszystko i wszystkich albo użalamy się nad sobą wymyślając historie o braku zdolności, deficytach w genach czy specyficznym charakterze, z którym nic się nie da zrobić.
Większość z tych, którzy coś osiągnęli twierdzi tym czasem, że ich sukces mierzy się ilością popełnianych błędów i porażek. Jeśli wyciągniemy odpowiednie wnioski to niepowodzenia staną się cennym doświadczeniem. Nie zawsze posuwamy się naprzód. Czasem trzeba się cofnąć, przeorganizować, może nawet zacząć wszystko od początku. Ważne, żeby nie rezygnować, jak tylko zawieje nam wiatr w oczy.
W nauce języków są takie chwile, gdy wydaje się, że stoimy w miejscu. Ciągle mylą nam się jakieś pojęcia, w kółko robimy te same błędy albo coś kompletnie wylatuje nam z głowy. Wszyscy tak mamy. Jeśli jednak będziemy z determinacją robić swoje, w końcu coś zaskoczy i zamiast szarpać się, jak ryba w sieci, zaczniemy płynąć z gracją.
Rozwaga
Inaczej, zdrowy rozsądek. Niektórzy przeciwstawiają go marzeniom, ale ja zupełnie się z tym nie zgadzam. On pomaga nam realizować marzenia i chroni przed życiem mrzonkami.
Dla mnie rozwaga to umiejętność oceny sytuacji i odpowiedniego do niej postępowania. W trudnych chwilach pomaga nam przygasić emocje i przemyśleć wszystko na spokojnie. Łączy się ściśle ze wspomnianymi wyżej cechami, bo hamuje niecierpliwość i odrzuca nierealistyczne pomysły, dzięki czemu możemy wytrwać w naszych zamierzeniach.
Dzięki rozwadze uświadamiamy sobie, że maraton serialowy nie jest najlepszym wykorzystaniem wolnego czasu tak, jak maraton nauki języka nie jest najlepszą drogą do trwałej wiedzy. Zdrowy rozsądek uchroni nas przed nabraniem się na wszelkie fantastyczne okazje i oferty takie jak kosmiczne metody nauczania języków, niesamowite środki na odchudzanie czy niepowtarzalne okazje inwestycyjne.
Planując naukę języka z rozwagą, dopasujemy ją do naszej sytuacji życiowej i zawodowej. Nie złożymy pustych obietnic uczenia się codziennie minimum godziny, aby po jakimś czasie stwierdzić, że nawet piętnastu minut nie jesteśmy w stanie wykrzesać. Nie będziemy też rozpoczynać nauki w tym samym czasie, gdy zachodzą inne, ważne zmiany w naszym życiu: narodziny dziecka, nowa praca, przeprowadzka. Takie pójście za ciosem z reguły kończy się przytłoczeniem nowymi wyzwaniami, z którymi jeszcze nie umiemy sobie radzić.
Pokora
Rozumiem ją, jako umiejętność krytycznego spojrzenia na siebie. Dzięki niej przyznamy się do błędów, ale też wyciągniemy z nich lekcje. Zaakceptujemy to, że nie jesteśmy najlepsi, nie na wszystkim się znamy i nie wszystko jesteśmy w stanie zrobić.
Przeczytałam gdzieś, że jednym z największych problemów początkujących przedsiębiorców jest przecenianie własnych możliwości. Potwierdzenia tej tezy nie trzeba długo szukać. Znajomi rozkręcają firmę, mają wielkie ambicje, marka, logo, reklama, głośno w mediach społecznościowych, huczne pierwsze urodziny firmy, a na drugie, klasycznie już zamykają działalność. Dlaczego? Koszty zjadły zyski, małe doświadczenie i brak odpowiednich zasobów doprowadziło do zawalenia projektów.
Oczywiście należy mierzyć wysoko, ale na miarę swoich możliwości. Pokora pozwala te możliwości obiektywnie ocenić. Zobaczymy wtedy, jak wiele jeszcze się musimy nauczyć, ale też zrozumiemy nasze ograniczenia i być może znajdziemy odpowiedni dla siebie obszar działania.
Dzięki pokorze dostrzeżemy też, że często problem tkwi w nas samych, że to my robimy coś źle. Zdarzyło mi się spotkać osoby, które twierdziły, iż są tak wyjątkowe, że żaden kurs, żadna szkoła językowa, żaden nauczyciel nie zdołał ich nauczyć angielskiego. Zamiast utwierdzać się w przekonaniu o swojej niezwykłości, lepiej zastanowić się, czy faktycznie spróbowaliśmy wszystkich rad, pomysłów, pomocnych zasobów, czy może ciągle uczymy się po swojemu, upierając się, że najlepiej wiemy, jak to robić?
Odwaga
Mark Twain powiedział kiedyś „odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu”. Zgadzam się. Dla mnie odwaga to podejmowanie jakiegoś działania mimo strachu, zdając sobie w pełni sprawę z konsekwencji.
W codziennym życiu odwaga wypycha nas z bezpiecznych schematów, z wygodnej, znanej rutyny ku zmianom. To dzięki niej podejmujemy wyzwania i ryzykujemy, aby coś osiągnąć. Nowe stanowisko, nowa praca, wyjazd do innego kraju, rozpoczęcie własnej działalności, to wszystko wymaga odwagi.
Najbardziej oczywistym przejawem odwagi w nauce języków jest używanie języka obcego mimo obaw o popełniane błędy. Zatem rozmawiamy z obcokrajowcami, wypowiadamy się w Internecie, czytamy, słuchamy, oglądamy w obcym języku, chociaż nie wszystko rozumiemy.
Mniej oczywistym przejawem odwagi jest wplatanie w wypowiedzi struktur i wyrażeń, które dopiero poznajemy a więc jeszcze nie potrafimy się nimi płynnie posługiwać. Jeśli jednak, mimo lęku, używamy nowych rzeczy, mamy szansę je opanować.
Dorośli boją się śmieszności, zbłaźnienia, dlatego niewiele osób ćwiczy język poprzez naśladowanie rodzimych użytkowników. Wydobycie dźwięków, których nie było do tej pory w naszym repertuarze, odpowiedni akcent czy intonacja wymaga ćwiczeń. Jednak powtarzanie po modelu albo, o zgrozo, nagrywanie się i odsłuchiwanie rodzi pełno obaw, bo to głupie, dziwnie brzmi nasz głos z nagrania, jeszcze ktoś usłyszy i wyśmieje.
Dzieci nie mają takich oporów, powtarzają po nas, po bohaterach bajek, po native speakerach. Dlatego właśnie są w stanie nauczyć się dobrej wymowy.
Zrozumienie
Chodzi mi o coś pomiędzy empatią, otwartością, wczuciem się w sytuację innych osób i szacunkiem. Żyjemy w epoce egoizmu i narcyzmu, więc mamy deficyt zrozumienia. To dlatego, na przykład, parkujemy tak, jak nam wygodnie, nie przejmując się, czy zablokowaliśmy inny samochód, ograniczyliśmy widoczność albo utrudniamy przejście pieszym.
Nie wykazujemy też zrozumienia, gdy nasze napakowane wyświechtanymi frazesami CV przepada w rekrutacji albo, gdy klient nie jest zainteresowany ofertą naszej firmy. Niestety pisząc CV nie próbowaliśmy w żaden sposób ułatwić pracy rekruterowi, a tworząc ofertę myśleliśmy wyłącznie o realizowaniu własnej pasji, a nie o potrzebach klienta.
Zrozumienie w nauce języków powinno pojawić się na kilku poziomach. To przede wszystkim otwarcie na inną kulturę, inny sposób mówienia, inną gramatykę, wyrażenia, zwroty, intonacje. To zaakceptowanie faktu, że każdy język rządzi się swoimi regułami i nie możemy mówić tak, jak nam wygodnie, stosując kalki z polskiego.
Zrozumienie to też szacunek dla innych użytkowników języka. Mam na myśli dbanie o poprawność i jasność wypowiedzi. Niechlujne, rojące się od błędów maile, byle jak klecone zdania i postawa „bez sensu się uczyć tych wszystkich czasów, będę mówić po swojemu i jakoś tam mnie zrozumieją”, są nie tylko brakiem szacunku ale wręcz stwarzaniem problemów w komunikacji.
I co z tego wynika?
Pokazałam sześć ważnych cech, które przyczyniają się do osiągnięcia sukcesu w nauce, czy pracy. I co z tego? No cóż, warto się zastanowić, czy mamy w sobie te cechy i czy je pielęgnujemy. Nie odnajdziemy ich jednak siedząc godzinami w serwisach społecznościowych czy oglądając ulubione seriale. Odkryjemy je poprzez działanie i refleksję nad swoją postawą – w pracy, w nauce, w sporcie, w realizowaniu swoich pasji lub rozwiązywaniu codziennych problemów. I tylko przez działanie będziemy mogli te cechy wzmocnić.
Zgadzasz się ze mną? A może masz inną wizję? Jeśli chcesz podyskutować na ten temat, albo uzupełnić lub rozwinąć przemyślenia z tego artykułu, pisz śmiało w komentarzu.
Jeśli interesują cię takie refleksje zobacz też: Dlaczego mam problem z nauką języka angielskiego?
Pani Kasiu, zgadzam się w 100% z opisanymi cechami jakie powinny nam towarzyszyć nie tylko w pracy, nauce ale po prostu w życiu. Warto czasami się nad tym zastanowić i zweryfikować swoje zachowania, bo zawsze można coś udoskonalić. rewelacyjny artykuł, pozdrawiam i czekam na kolejną lekcję z Panią, która zawsze wności dodatkowe dla mnie wartosci.
Pani Kasiu, dziękuję za ten wpis! Mam identyczną sytuację jak Pani opisała, parę miesięcy temu mój przełożony dał mi do zrozumienia, że muszę się nauczyć płynnie mówić i pisać po angielsku, pracuję jako marketingowiec w branży IT więc było to wyzwanie, oczywiście na początku wielka motywacja, planowanie, wdrażania nowych zachowań do mojego codziennego repertuaru, podcasty, czytanie branżowych książek, pisanie dziennika po angielsku, w miejscu pracy również mówiłem głównie po angielsku. jednak raptem tydzień temu usłyszałem, że robię coś źle, bo postęp jaki zrobiłem jest minimalny. Dopadło mnie to o czym Pani pisze, pojawiły się myśli, że poniosłem porażkę, że nie osiągnąłem celu. Zacząłem wątpić w sens wszystkiego co robię i moje dobre nawyki zaczęły się sypać. Podobno wciąż popełniam te same błędy. Nie mogę się uwolnić od „polskiego systemu operacyjnego” i i jak zaczynam od razu pisać po angielsku to moje teksty okazują się katastrofą, bo przenoszę te konstrukcje myślowe na papier. Robię dużo stylistycznych i językowych błędów, a w copywritingu to są błędy niewybaczalne. Co by mi Pani poradziła? Co mam zmienić żeby osiągnąć cel? Czy będzie więcej wpisów o pisaniu?
Samodzielne rozwijanie pisania czy mówienia jest rzeczywiście trudne. Samo otaczanie się językiem nie wystarcza. Tak na szybko polecam wypisywanie sobie ciekawych zwrotów, kolokacji, całych zdań, z czytanych tekstów czy słuchanych / oglądanych audycji. Warto mieć je w jednym miejscu, np. w klasycznym lub elektronicznym notatniku i regularnie je przeglądać, żeby się utrwalały. Chodzi o to, aby opanować jak najwięcej gotowych, dłuższych elementów języka. Dzięki temu będziemy używać ciekawego, naturalnie brzmiącego i przede wszystkim poprawnego języka. Można też streszczać przeczytane artykuły ale używając jak najwięcej wyrażeń, kolokacji, idiomów i przede wszystkim łączników, z oryginalnego tekstu. Przy pisaniu ważną rolę odgrywa też gramatyka, zwłaszcza zaawansowana. Dobra znajomość inwersji, elipsy, mowy zależnej, strony biernej, spójników i łączników itp. pozwala tworzyć wypowiedzi pisemne na wyższym poziomie. Może warto też zastanowić się nad kursem online po angielsku z pisania tekstów marketingowych.