Mówi się, że zawsze jest dobry czas, by zabrać się za naukę języka. To nieprawda. Jest kilka z pozoru świetnych momentów na rozpoczęcie lub powrót do nauki, w których właśnie nie powinieneś tego robić.
Po przeczytaniu wstępu mogłeś pomyśleć, co ta kobieta wypisuje?! Przecież chcieć to móc. Wystarczy zebrać się w sobie, wyrzucić wymówki, zapisać się na zajęcia, zrobić plan nauki i jedziemy!
Nie dziwię ci się. Jakiś czas temu myślałam podobnie. Moje spojrzenie na te sprawy uległo zmianie, odkąd uczę innych języka. Przez moje lekcje przewinęły się różne osoby a ja miałam okazję dostrzec pewne zachowania i zależności.
Czy to na pewno dobry moment?
W tym artykule podzielę się z tobą obserwacjami, dlaczego z pozoru idealne momenty na rozpoczęcie nauki często kończą się fiaskiem. Chodzi o takie chwile w naszym życiu jak:
- rozpoczęcie, zmiana lub utrata pracy
- przeprowadzka do innego miejsca, kraju
- zajście w ciążę i urlop macierzyński
- powrót po urlopie macierzyńskim lub wychowawczym do pracy
- inna duża zmiana w życiu
Spójrz jeszcze raz na powyższe punkty. Wszystkie te sytuacje wiążą się z dużą zmianą życiową. Kiedy coś takiego się dzieje, burzy się dotychczasowy porządek. Możesz zauważyć wtedy, że brakuje ci pewnych kwalifikacji i szybko chcesz to nadrobić. Albo postanawiasz iść za ciosem i zamiast jednej zmiany, zrobić całą rewolucję. Czy masz na to siły?
Piękne wizje
Kiedy zaczynałam swoją pierwszą pracę miałam wielkie ambicje. Już wtedy mogłam pochwalić się certyfikatami biznesowymi i egzaminami branżowymi z angielskiego, byłam po intensywnym kursie niemieckiego i uczyłam się włoskiego. Postanowiłam kontynuować wszystkie trzy języki a do tego zaczęłam studia zaoczne – ekonomię.
Wizja była piękna, – kiedy skończę studia będę mieć dyplom, pięć lat doświadczenia i świetnie znać trzy języki obce.
Wizja rozjeżdża się z rzeczywistością
Działo się to w czasach, kiedy prywatne uczelnie dopiero wyrabiały sobie markę a rynek nie był jeszcze uregulowany. Moja szkoła była tak ambitna, że na studiach zaocznych przerabialiśmy ten sam program, co studenci dzienni. Aby to wykonać mieliśmy zajęcia w każdy weekend. Tak, w każdy, od 8 rano do 18 wieczorem.
Wyobraź sobie tę ambitną, młodą mnie. Codziennie pełnoetatowa praca, którą mój szef pieszczotliwie nazywał „zwariowanym lotniskiem”. W praktyce oznaczało, że często nie miałam czasu zrobić sobie kawy. Po pracy kursy językowe, w weekend studia. To oczywiście się musiało rozlecieć.
Ukończyłam studia z dobrymi wynikami, ale do dziś pamiętam ten stres, zmęczenie i problemy ze zdrowiem. Jednak, jeśli chodzi o języki, w tamtym okresie nie osiągnęłam wymarzonego poziomu. Niemiecki dość szybko porzuciłam, włoski ciągnęłam, bo pracowałam we włoskiej firmie. W szkole językowej doszłam do najwyższych poziomów, ale nigdy nie czułam się swobodnie. Tak naprawdę nie poświęciłam na tę naukę wystarczająco czasu, wszystko po łebkach, bo nie było kiedy i brakło sił.
Nie wszystko na raz
Każda życiowa zmiana to stres dla naszego organizmu, który ze swojej natury lubi rutynę. Powtarzalne i przewidywalne zdarzenia dają poczucie bezpieczeństwa, uspokajają i wymagają mniej energii, bo część z nich można robić automatycznie, niemal bez myślenia.
Oczywiście nie unikniemy zmian. Są one charakterystycznym elementem naszych czasów i z pewnością spotka nas ich w życiu wiele. Kiedy jednak już nastąpi taki wyłom w dotychczasowej rutynie, lepiej się najpierw z tym uporać, oswoić zanim dołoży się kolejne nowości. Wszystko można zmienić, ale nie wszystko na raz. Na pewne wydarzenia nie masz wpływu, ale akurat o rozpoczęciu nauki decydujesz ty, więc decyduj mądrze.
Nauka to też duża zmiana
Nauka języka obcego to również poważna zmiana w życiu. Zapomnij o reklamowych hasłach obiecujących w łatwy i przyjemny sposób osiągnięcie wysokich poziomów w rekordowym czasie. Nie ma dróg na skróty. Nauka języka to godziny spędzone na zapamiętywaniu słów, zwrotów, konstrukcji gramatycznych i ćwiczeniu, ćwiczeniu, ćwiczeniu.
Możesz sobie w różny sposób umilić i urozmaicić te czynności, ale jeśli chcesz coś osiągnąć, musisz pracować. Dokładasz więc sobie nowy obowiązek, który będzie wymagał nie tylko wysiłku, ale i czasu.
W stresie nie można się niczego nauczyć a jak wspomniałam każde zburzenie spokojnej rutyny jest dla naszego organizmu stresujące. Jeśli chcesz zobaczyć efekty potrzebujesz spokoju, skupienia i jak najczęstszego otaczania się językiem. Nie licz na to, kiedy twoje myśli zaprzątnięte są nową pracą, przeprowadzką czy wyprawką dla dziecka.
Pewnie znasz osoby, które za jednym zamachem pozmieniały kilka rzeczy w swoim życiu. Również kilkoro moich uczniów pogodziło zmianę pracy, przeprowadzkę do innego kraju czy narodziny dziecka z nauką języka. Większości się to jednak nie udało, więc po co ryzykować?
Nie zarządzaj nieznanym
Nowe wydarzenia w naszym życiu to obszar, którego nie znamy. Jeszcze nie wiesz, co cię czeka, ale już zakładasz pewne scenariusze. Dłuższy dojazd do nowego miejsca pracy, to możliwość posłuchania czegoś po angielsku, a małe dziecko przecież głównie śpi, więc wtedy można się uczyć.
Nauka języka wychodzi najlepiej, kiedy uczysz się z planem, ale planować możesz wtedy, jeśli znasz dobrze swoje zasoby. Nie wiesz jak odnajdziesz się w nowym miejscu zamieszkania albo pracy. Nie przewidzisz, jak się będziesz czuła w ciąży, ani po nieprzespanych nocach, które zafunduje ci twój maluch.
Znajdź swój dobry moment
Idealny moment na rozpoczęcie nauki nie istnieje, ale niektóre okresy w życiu są lepsze, niż inne. Najlepszy to oczywiście lata szkolne, kiedy masz mniej zmartwień i obowiązków, chłonny mózg i sporo energii. To już pewnie jednak za tobą, więc musisz zdecydować się na innym moment.
Tu odsyłam cię do moich poprzednich artykułów o planowaniu nauki. Przemyślenie i rozplanowanie działań pokaże ci ile musisz włożyć w to pracy i czasu, aby uzyskać oczekiwany rezultat. Sam zobaczysz, że lepiej, aby w twoim życiu nie działo się wtedy zbyt wiele.
Przesadny optymizm
Pozytywne myślenie jest dobre o ile nie zmienia się w przesadny optymizm. Zamiast zapalać się słomianym ogniem na fali entuzjazmu wywołanego życiową zmianą, podejdź do nauki języka w przemyślany sposób. Szkoda czasu na ciągłe zaczynanie i wracanie do tych samych rzeczy albo porzucanie czegoś w połowie drogi.
Wiele artykułów promuje odwrotne podejście namawiając, aby zacząć działać tu i teraz. Ja nie jestem wielką fanką spontanicznego działania, bo zbyt wiele razy widziałam jego opłakane skutki. A jak to jest u ciebie? Czy zgadzasz się z moimi argumentami, czy częściej próbujesz łapać dziesięć srok za ogon? Podziel się w komentarzu.