Wyzwania internetowe to nie tylko głupie zabawy czy testy. Czasami zamysł wydaje się całkiem sensowny, np. nauka czegoś nowego czy zmiana nawyków w 30 dni. Niestety, w większości przypadków kończy się porażką. Zobacz, dlaczego 30-dniowe wyzwania internetowe nie działają i co robić zamiast tego.
Co to jest wyzwanie internetowe (Internet challenge)?
Wyzwanie internetowe to zainicjowany przez twórcę internetowego rodzaj testu, próby czy sprawdzianu, którego podejmują się uczestnicy. Może mieć ono formę gry czy zabawy, inspirować lub bawić ale sporo wyzwań jest po prostu głupich czy niebezpiecznych.
Jedną ze starszych i wciąż popularnych form wyzwania internetowego jest zachęta do wykonania czegoś w określonym czasie. Na przykład nauczenia się pewnej ilości słów w języku obcym w ciągu miesiąca. zrzucenia 5 kilogramów w dwa tygodnie, zmiany diety, wykonywania ćwiczeń przez 30 dni itd. Twórca internetowy rzucający takie wyzwanie codziennie zamieszcza na swoim kanale nowe zadania albo treści motywujące do kontynuowania. Uczestnicy mogą się wspierać poprzez komentarze do zamieszczanych treści.
Jaki jest cel 30-dniowego wyzwania?
Celem 30-dniowego wyzwania jest wyrobienie nowego, dobrego nawyku. Na przykład nie jemy słodyczy, wykonujemy ćwiczenia, chodzimy na spacery, czy uczymy się języka obcego. W zależności od rodzaju wyzwania można się też czegoś nauczyć, na przykład angielskich słówek. Pomysł opiera się na przekonaniu, że nowy nawyk można wyrobić w 21 dni. Dodatkowo dajemy sobie kilka dni na umocnienie nawyku.
Twórcy internetowi, właściciele różnych serwisów i stron w mediach społecznościowych wykorzystują internetowe wyzwania do zwiększenia popularności swoich profilów. To przyciąga uwagę i wydaje się świetnym pomysłem. Ponieważ materiały publikowane są codziennie, angażują odbiorców na dłużej. Dodatkowo, dzieląc się w komentarzach doświadczeniami, uczestnicy wyzwania podbijają popularność takich postów. Krótko mówiąc, jest to prosty, tani i skuteczny pomysł marketingowy.
Dlaczego 30-dniowe wyzwanie internetowe nie działa?
Jest kilka powodów dla których w rzeczywistości 30-dniowe wyzwanie nie sprawdza się. Po pierwsze, badania pokazują, że wyrobienie nawyku trwa znacznie dłużej niż 21 czy 30 dni. Oczywiście wszystko zależy o jaki nawyk chodzi. Picie codziennie rano ciepłej wody z cytryną i miodem jest łatwiej wprowadzić życie, niż codzienne pół godziny ćwiczeń fizycznych. Jednak większość rzeczy, na których ludziom faktycznie zależy trudniej wpasować w codzienną rutynę. Osiągnięcie celu może zająć nawet kilka miesięcy.
Po drugie, na 30-dniowe wyzwanie odpowiadają z reguły osoby, które mają problem z dyscypliną. Dlatego jeszcze same nie zmieniły nawyków. Wierzą, że dzięki codziennej dawce motywacji i wsparciu innych, wreszcie im się to uda. Spora część z takich osób odpada już w połowie wyzwania. Tu coś wypadło, tam umknęło a potem się zapomniało zrobić i właściwe to trzeba by zacząć od nowa. Ci, którzy zostaną do końca wyzwania, w niedługim czasie wracają do starych nawyków. Okazuje się, że można się spiąć tylko na krótki czas. Przypomina to trochę naukę po nocach na dwa dni przed egzaminem. Niby można ale w dłuższym terminie nic po tym nie zostaje.
Wreszcie, nie jesteśmy tacy sami. Mamy różne charaktery, temperamenty, działamy w inny sposób. Tym czasem 30-dniowe wyzwanie zakłada, że będziemy wszyscy robić te same rzeczy, w ten sam sposób w tym samym tempie. Części osób to po prostu zupełnie nie będzie pasować.
Zobacz też:
- Czy media społecznościowe pomagają w nauce języków?
- Jak nie dać się nabrać i dobrze wybrać kurs językowy?
- Dlaczego samo mówienie nie pomaga lepiej mówić po angielsku?
Co można robić zamiast 30-dniowego wyzwania?
Zamiast 30-dniowego wyzwania lepiej zmieniać i wprowadzać nowe nawyki małymi kroczkami. Zwłaszcza osoby, które mają problem z systematycznością powinny działać stopniowo. Jeśli trzeba zmienić dietę, to można eliminować grupy produktów w odstępach czasu. Najpierw napoje gazowane, po jakimś czasie ciastka, potem soki, za jakiś czas niezdrowe przekąski itd. Kiedy chce się zacząć ćwiczyć, to można zacząć od jednego dnia w tygodniu.
Ciekawym pomysłem jest powiązanie nowego nawyku z istniejącą rutyną. Na przykład: zanim się umyję rano, pięć minut się porozciągam. Albo: przed obejrzeniem telewizji wieczorem powtórzę angielskie słówka. Dobrze też przygotować sobie otoczenie, żeby pomagało w zmianie nawyków. Jeśli obiecujesz sobie, że w soboty będziesz chodzić na basen, to w piątek naszykuj i zostaw w widocznym miejscu torbę z basenowymi rzeczami. Gdy chcesz szlifować angielski, to niech książka leży pod ręką.
Wprowadzenie do rutyny nowych nawyków jest w rzeczywistości zmianą stylu życia. Trwałej zmiany nie uzyska się poprzez 30-dniowy zryw. To dłuższy proces, który często trzeba skorygować czy zmodyfikować, bo pierwotny pomysł nie sprawdza się w praktyce.
A czy tobie zdarzyło się wziąć udział w takim wyzwaniu? Co to dało? Napisz w komentarzu na dole strony.







